9: Zofia Matka - pani Morska, matka Zofii Kobieta-Lekarz Aniela - kuzynka Zofii Wanda - kuzynka Zofii Ludwika - kuzynka Zofii Panna Róża Terlikowska - ok. 50 lat, znajoma Morskich, lokatorka Bartłomiejów Bartłomiejowa Marynka - córka Bartłomiejów
MĘSKICH
3: Ojciec - Wacław Morski, ojciec Zofii Kazimierz Broński - narzeczony Zofii Bartłomiej
DZIECIĘCYCH / STATYSTÓW / INNYCH
2: Wacia - kilkuletnia dziewczynka, córka Marynki Lokaj - w domu państwa Morskich
ILOŚĆ AKTÓW / OBRAZÓW, ILOŚĆ SCEN W AKTACH
Akty I-IV, bez podziału na sceny.
MIEJSCA AKCJI
Rzecz dzieje się w Warszawie. (prawdopodobnie rok 1908) Akt I - Obszerna, lecz uboga izba Bartłomiejów. W głębi drzwi, między drzwiami a piecem, stoi niska skrzynka, za piecem stół, dalej łóżko, przy oknie ustawiona deska do prasowania. W przeciwległym końcu, pod oknem, schludnie urządzony kąt lokatorki, Panny Róży: w rogu stoi łóżko, kuferek, komoda na niej lustro i drobiazgi, ten czysty i schludny „kąt” odgradza parawan w tej chwili zsunięty. Akty II - Salonik w mieszkaniu rodziców Zofii, elegancko urządzony. Po prawej stronie szezlong, przy nim stoliczek, fotel, krzesła. Po lewej stronie stół, kanapka, fotele, taborety, kwiaty, lustro, dywany dopełniają umeblowania. Drzwi na lewo, na prawo i w głębi. Akt III - Pokój Zofii [w mieszkaniu jej rodziców], drzwi w głębi i na prawo. W rogu pokoju stoi łóżko, nad nim wisi obraz, obok niego toaleta, opięta zwojami białego muślinu. Z boku małe biurko, szafka z książkami. Przy oknie stoliczek, fotel i taboret, za fotelem wysoka palma na postumencie. Na prawo szezlong, przed nim stolik i fotelik. Akt IV - ten sam salonik, co w Akcie II.
ELEMENTY KOSTIUMOWE / REKWIZYTY
Butelka z witriolem, którym pod koniec aktu I Marynka oblewa Zofię.
W akcie II Zofia pojawia się w eleganckim szlafroku i koronkowym szalu, który zakrywa obandażowaną szyję.
Kostiumy mają świadczyć o pozycji społecznej.
ODNIESIENIA MUZYCZNE / LITERACKIE
Na początku każdego aktu znajduje się cytat z utworu Zygmunta Krasińskiego - w aktach I, III i IV z Niedokończonego poematu, w akcie II z Do kobiety.
JĘZYK
OGÓLNIE
Proza poetycka.
CECHY SZCZEGÓLNE JĘZYKA
Język współcześnie zrozumiały, zawiera trochę anachronizmów, trudny, momentami dydaktyczny. Dużo egzaltacji, którą podbija jeszcze szyk przestawny.
KONWENCJA
dramat obyczajowy / dramat społeczny / wg autorki sztuka psychologiczna
Na szczęście nie ma zbyt wielu powiązań ze współczesnością! Może być wystawiany raczej jako świadectwo, tego, co przeminęło, ale czego echa pobrzmiewają do dziś. Jest przestrogą dla współczesnych kobiet, które wypierają się feminizmu. Jeśli zapomnimy o feminizmie, wrócimy do koszmaru, jaki Kuczalska-Reinschmit odmalowuje w Siostrach.
A to tylko kilka dowodów: OJCIEC [po zdradzeniu żony z Marynką, z którą ma dziecko; do prawomocnej córki Zofii]: […] ty nadajesz tym stosunkom tragizm, jakiego wcale nie mają. W życiu rozmaitego kalibru… Marynek, krzywdy takie są bardzo zwykłym wypadkiem i stanowią dla nich bodaj jedyny promyk wesela, między pracą o głodzie a nie wiele większym trudem, pod grozą pięści pijanego męża.
OJCIEC (z pewnym zakłopotaniem): Widzisz, was sama natura zabezpieczyła od szałów i popędów gwałtownych, którym mężczyzna ulegać musi, bo one są prawem jego natury. (coraz pewniej) Marynki nie tylko krzywdy wam nie przynoszą, ale nawet stanowią zabezpieczenie waszego spokoju i niepokalania, a przelotnej fantazji męskiej, ani za miłość, ani za zdradę poczytywać nie należy. Zapamiętaj to sobie córeczko, że wyrozumiałość żon daleko lepiej utrzymuje szczęście małżeńskie, niż zazdrośnie wymagająca cnota.
MATKA (z powagą): Bóg przeznaczył kobietę na uległość, pokorę i słodycz.
MATKA: Pytaj śmiało, pragnę bardzo, uspokoić cię i natchnąć rezygnacją niezbędną w życiu kobiety.
M.J.
ANIELA: Niepodobna walczyć z tym, co od wieków tkwi w obyczajach, co sankcjonuje opinia publiczna i prawo. Normy obyczajowo-moralne są do przyjmowania nie do dyskutowania. Nie za bardzo wiadomo, kto je ustalił, ale wiadomo na pewno, że już są. Wiadomo, co wolno i komu, wiadomo, za co można zostać społecznie napiętnowanym, bądź wykluczonym, a za co podziwianym czy szanowanym. W prawidłowo rozwijającym się społeczeństwie takie normy powinni przekazywać dzieciom rodzice, matka przekazuje córce, a ojciec synowi, i tak to się kręci samo. Nie rozwijamy się, ale gatunek na pewno przetrwa, a to najważniejsze. Nad jakością życia mogą zastanawiać się tylko wybrani i tylko określona grupa ludzi może liczyć na rozgrzeszenie swych ułomności, bo nie chodzi o sprawiedliwość, tylko o przewidywalność i spokój. Reszta, a w szczególności kobiety, musi być bezwzględnie surowa wobec siebie, świecić przykładem - od tego zależy przyszłość gatunku. Wiemy, co robić, żeby przetrwać, a wszelkie eksperymentowanie np. z przerzucaniem odpowiedzialności za nieplanowaną ciążę na mężczyzn, służy tylko dalszej demoralizacji i rozwiązłości,ponieważ jedyny obszar, gdzie, jak wiadomo, mężczyźni oficjalnie są w stanie przyznać się do słabości, to właśnie popęd seksualny! I wcale nie są to archaiczne problemy.Obecnie w mediach też apeluje się do kobiet o rozsądek w ubieraniu się, czy niebieganie późno po lesie. Wiadomo też, że w nocy mężczyznom najtrudniej się powstrzymać. Nikt nie chce nikomu umyślnie robić krzywdy, żyjemy razem, dlatego musimy szanować swoje ograniczenia i brać je pod uwagę we wspólnym funkcjonowaniu.
W dramacie umyślnie kobiety przedstawione są jak zwierzątka. Obserwuje się ich zachowanie podobnie jak obserwuje się psa, którego nastrój rozpoznaje się po ułożeniu ogona i trzeba do tego dostosować komendę, prostą i skuteczną.
ZOFIA: […] Powiedz mi, mamo, przynajmniej, dlaczego udziałem kobiety ma być cierpienie? i jakie dobro z tych cierpień wynika, kiedy nie zapobiega ono cierpieniom innych i dopuszcza krzywd tak strasznych?
Dlaczego ma być obowiązkiem dobrej żony przebaczać, skoro jej nie przebacza nikt - ani świat, ani mąż, ani własny syn?
D.G.
Niezwykle gorzka i odważna próba zmierzenia się z równością płciową w świecie, w którym świadomość ludzka na ten temat jest rzadkością. Teoretycznie w naszej szerokości geograficznej rodzice nie wybierają już małżonków dla swoich dzieci, kobiety są lekarkami, a pojęcie wiarołomstwa niewiele dziś mówi, ale prawdy i rady na temat małżeństwa przekazywane córkom przez matki, przyjaciółkom przez przyjaciółki, to wciąż aktualny temat.
Autorka pokazuje anatomię zdrady na wszystkich możliwych poziomach i ze wszystkich możliwych perspektyw: żona, mąż, kochanka, rodzice, dziecko, nieślubne dziecko. Jaką cenę płacimy za zdradę - swoją, swojego męża, swojego ojca.
OJCIEC: Widzisz, was sama natura zabezpieczyła od szałów i popędów gwałtownych, którym mężczyzna ulegać musi, bo one są prawem jego natury […]
Kobieta-Lekarz dziś byłaby po prostu lekarką.
E.O.
PROBLEMY / MOŻLIWOŚCI AKTORSKIE
Trudno jest mi wyobrazić sobie posługiwanie się taką egzaltacją i dydaktyzmem na scenie.
M.J.
Postaci ciekawe, z potencjałem, ale wymagające uwspółcześnienia. W oryginalnej wersji brzmią archaicznie.
D.G.
Cały szereg postaci kobiecych, które przez lata nauczyły się czerpać zyski z tłumaczenia zdrad mężów na milion sposobów. A wręcz uwierzyły, że zdrada leży w męskiej naturze. Główna postać, Zofia, choć trochę egzaltowana, co jej wszyscy zarzucają, to jednak jedyna w całej rodzinie niepozbawiona empatii i zdolna do analizy całej sytuacji. Rola Kobiety-Lekarza pojawia się znienacka niczym wykładowczyni gender studies.
E.O.
PROBLEMY / MOŻLIWOŚCI INSCENIZACYJNE
Dramat się zestarzał, dlatego prawdopodobnie trzeba byłoby go przepisać lub wykorzystać jako element, czy inspirację do innej pracy.
Zakończenie jest tak pretensjonalne, że wręcz sprawia wrażenie autoironicznego.
M.J.
Ciekawie poprowadzona dramaturgia, zaskakujące zwroty akcji, mocne konflikty. Tekst mocny, nawet momentami bardzo brutalny obyczajowo i społecznie, ale czuć braki w warstwie literackiej. Bardzo interesujący dramat, wart przepisania.
D.G.
Niektóre zagadnienia wydają się być już nieaktualne, co nie znaczy, że dramat nie sprawdziłby się współcześnie. Historia jest mocna i wstrząsająca. Należałoby się zastanowić, jak przerobić ten tekst tak, by korespondował ze współczesnym poziomem świadomości dotyczącej równouprawnienia kobiet. Co można tym tekstem dziś powiedzieć? Kim może być Kobieta-Lekarz oraz czy można się pozbyć jej moralizatorskiego tonu?
E.O.
UWAGI DODATKOWE
Myślę, że dramat miał w swoim czasie ogromną wartość dydaktyczną, choć niestety część wypowiadanych przez postaci kwestii sprawdziłaby się lepiej jako tekst publicystyczny niż żywe słowo ze sceny.
Kobieta-Lekarz to bohaterka, która ratuje Zofię z moralnej opresji wskazując jej drogę do walki o swoje prawa i równość. Sufrażystka pełną gębą.
KOBIETA-LEKARZ: [Mężczyzna] Korzystając z prostytucji popełnia występek przeciw etyce, staje się uczestnikiem zła, wyzysku i poniżania godności ludzkiej w kobiecie. Podtrzymuje ciężką plagę społeczną, a według określenia jednego z myślicieli i jedną z największych hańb mężczyzny. […] Zresztą tak długo nie ufano umysłom i charakterom kobiecym, że nauczyły się one same sobie nie wierzyć, same siebie nie cenić.
Rozmowa Zofii z Kobietą-Lekarzem przypomina jednak program poradnikowy albo nawet reklamę, w której jedna z bohaterek zadaje pytania o skuteczność leku, a druga, ekspertka, odpowiada jej aż nazbyt pełnymi zdaniami. Choć niewątpliwie reklamy społeczne są potrzebne! A Kobieta-Lekarz mówi o wszystkim, co ważne: o tym, że dziedziczymy wolność po naszych siostrach, które były przed nami, o tym, że prostytucja to zło i tracą na niej również mężczyźni, o tym, że miłość jest nietrwała, a życie trzeba osadzać w idei, w zespole i we wspólnocie ideałów, a nie w porywach serca kończących się na pierwszym dziecku itd. Ciekawa jest też pisownia nazwy tej postaci - jakby słowotwórcza próba stworzenia jednego słowa określającego żeńskiego lekarza. Współcześnie wydaje się to potwornie dziwne, bo o ile łatwiej i zręczniej byłoby nazwać tę postać Lekarką.
Życie w dobrym domu, takim jak dom Zofii, to koszmar! I piszę to, nie z egzaltacją, a z pełnym poczuciem grozy jej położenia!
Ocalenie AntygonyBerwińskiej jest wspaniałym kontrargumentem dla słów Matki: MATKA: Chodź, będziemy się modlić razem. Modlitwa zawsze daje nam kobietom siłę przebaczania i poddania się najcięższej konieczności.
M.J.
Dużo ciekawych obserwacji społecznych: KOBIETA-LEKARZ: […] Zresztą tak długo nie ufano umysłom i charakterom kobiecym, że nauczyły się one same sobie nie wierzyć, same siebie nie cenić.
D.G.
OJCIEC: […] Zapamiętaj to sobie córeczko, że wyrozumiałość żon daleko lepiej utrzymuje szczęście małżeńskie, niż zazdrośnie wymagająca cnota.
Z dramatopisarek naszych - prócz Zapolskiej - o kwestję kobiecą niejednokrotnie potrącała Mellerowa i Wójcicka, Sztuka p. Kuczalskiej-Reinschmit „Siostry” wymierza policzek prawu podwójnej moralności i związanym z nią szablonom towarzyskiej obłudy. Walewska Cecylia, Ruch kobiecy w Polsce, Cz. 2, Skład główny Gebethner i Wolff, Warszawa, 1909 (Druk Piotra Laskauera i S-ki) http://ebuw.uw.edu.pl/dlibra/plain-content?id=7486