3: Renata Słuczańska - druga żona Słuczańskiego Agnieszka - żona Pawła Blizbora Mania
MĘSKICH
5: Słuczański - mąż Renaty Justyn i Julek - synowie Słuczańskiego z pierwszego małżeństwa Paweł Blizbor - mąż Agnieszki Niewolewski
DZIECIĘCYCH / STATYSTÓW / INNYCH
0 + grupa gości na przyjęciu u Blizborów w II Akcie (nieokreślona liczba) + pies („duży pies, wilk lub owczarek”) (+ mówi się sporo o ojcu Agnieszki [minister, powiązany z partyzantką za czasów I wojny św.] i o zmarłej pierwszej żonie Słuczańskiego)
ILOŚĆ AKTÓW / OBRAZÓW, ILOŚĆ SCEN W AKTACH
Akt I - 10 scen Akt II - 12 scen Akt III - 10 scen Między aktami upływa po parę miesięcy.
MIEJSCA AKCJI
W Akcie I - dom Słuczańskich; dzień, porządek, zadbany choć brzydki salonik, widać drzwi na ganek i fragment drugiego pokoju; przez okno wskakuje pies.
W Akcie II - mieszkanie Blizborów; wyraźnie bogatszy i ładniejszy salon (boczny salon), nowoczesny, przyjęcie, dobiega muzyka (najwyżej dwie lub trzy płyty - w muzyce duże przerwy).
W Akcie III - dom Słuczańskich; lato, ten sam salonik, co w Akcie I, ale: Meble jak gdyby ogołocone, krzesła wokół stołu rozstawione w bezładzie, brak serwetek i kwiatów. Widoczne przygotowania do wyjazdu.
ELEMENTY KOSTIUMOWE / REKWIZYTY
W kostiumie wyraźnie widać różnice w statusie materialnym postaci i ich pozycji społecznej (szczególnie u kobiet) - mówi się o tym. Występuje też znacząca różnica pomiędzy domem Słuczańskich a Blizborów: pierwszy biedny i skromny, drugi elegancki.
ODNIESIENIA MUZYCZNE / LITERACKIE
Pojawiają się odniesienia do dialektyki Marksa. Muzyka założona przez autorkę na przyjęciu w Akcie II - nieokreślona.
JĘZYK
OGÓLNIE
Proza.
CECHY SZCZEGÓLNE JĘZYKA
Wszystko jest zrozumiałe, choć trochę przestarzałe, szczególnie w sposobach zwracania się do siebie. Przeważają dialogi, bardzo spokojne lub melodramatyczne. Język pełen konwenansów, przemilczeń i smutku. Momentami bardzo patetyczny.
Brak determinizmu. Rozważania bohaterów o braku wrodzonej osobowości/tożsamości, o tym, że jesteśmy tacy, jakie są warunki wokół nas i jakich spotykamy ludzi. Co więcej, wobec każdego możemy być inni. A nawet poniekąd sami decydujemy o tym, kim i gdzie jesteśmy. ALE dla kobiet nie jest to takie proste, bo ciągle są od kogoś zależne: od ojca dyplomaty, od zdradzającego męża, od kochającego męża etc. Zmiana nazwiska dla kobiety, to zmiana rzutująca na to, kim jest i kim się stanie - jedno jest pewne, nie będzie już osobą sprzed zmiany nazwiska.
Zaznaczona zmiana obyczajowa pomiędzy kobietami z XIX wieku i tymi z początku XX wieku, z cnotliwych na zalotne, które zalotności się już nie wstydzą. Pojawia się margines akceptacji społecznej tego sposobu bycia kobiet. Kobiety XIX-wieczne tańcem się męczą, traktują go jak niechciany obowiązek. Kobiety nowoczesne taniec kochają.
Mimo powyższego, kobieta nie może tak po prostu wziąć rozwodu, nawet (a może zwłaszcza) gdy jest wykształconą, dobrze urodzoną damą. Dlatego, kiedy mężczyźni zaczynają zdradzać swoje żony, te trafiają do szpitali dla obłąkanych i popełniają samobójstwa - samobójstwo staje się jedyną możliwością odejścia od rodziny.
Bohaterki wychodzą za mąż z miłości, nie z konieczności finansowej, czy przykazu rodziny, ale po kilku latach mężczyznom się ta miłość trochę nudzi i bańka pryska, więc może lepiej było pozostawić małżeństwa jako obowiązek, a miłość zostawić sobie na boku. Może lepiej oddzielić małżeństwo od namiętności.
M.J.
Rodzina patchworkowa.
Konwenanse - społeczne oczekiwania.
Z dzisiejszego punktu widzenia przypomina serial tasiemcowy (on kocha ją, ona kocha innego, inny nikogo nie kocha, wszyscy są zazdrośni, ktoś podejrzewa kogoś o zbrodnię + próba samobójcza). Jeśli wziąć w nawias (lub w cudzysłów) intrygę miłosno-romansową, to oni strasznie nie chcą być banalni, a jednak są. Jest to w pewien sposób tragiczne. Pewna drwina z tego, jak banalnie marzymy sobie nasze życie (nie do końca jestem przekonana, że takie były intencje autorki).
Tęsknota za „wielkim światem” z perspektywy tzw. „prowincji”.
Nuda - jako temat, jako możliwość analizy natury człowieka, natury miłości, natury „obycia”.
U.K.
Wszelkie komedie romantyczne i melodramaty zbudowane są na podobnym schemacie.
Role przypisane kobiecie w określonym kręgu kulturowym i społecznym.
Niemożność wyjścia poza dany schemat i konsekwencje tego, które trzeba ponieść.
A.K.
PROBLEMY / MOŻLIWOŚCI AKTORSKIE
Ciekawa postać Mani, która jest bardzo inteligentna, ale wychowana w ubóstwie. Dorastała z ojcem pisarzem, który nigdy nie zarobił na chleb, przez co ona nie poszła na studia matematyczne. Zalotna, przy tym bezczelna wobec konwenansów.
Tytułowa bohaterka jest wbrew pozorom dość przezroczystą postacią, choć to ona - dobra, skromna, prosta, o przeciętnej urodzie, średnio zadbana - jest przyczyną zdrad i samobójstw co najmniej dwóch żon.
M.J.
Postaci początkowo sprawiają wrażenie schematycznych „typów” (jeden brat, Justyn - światowiec, drugi brat, Julek - społecznik; Mania - biedna znajoma pragnąca wykształcenia; stary mąż i młoda, oddana, niemal nudna w swej dobroci żona - Słuczańscy; urocza światowa żona i ponury, gburowaty mąż, który na małżeństwie z nią zrobił karierę - Blizborowie; Niewolewski - urzędnik, przełożony, erotoman). A jednak romans dwóch najmniej atrakcyjnych postaci z tego całego zestawu (Renata i Blizbor) jest dość zaskakujący i w sumie każda postać (oprócz Julka) na koniec zostaje odwrócona lub przemieniona (nawet Niewolewski okazuje się być niegroźnym romantykiem). Przez to - postaci dość niejednoznaczne i dzięki temu interesujące.
U.K.
Na pierwszy rzut oka postaci wydają się być tendencyjne i przeźroczyste, jednak wraz z rozwojem akcji okazuje się, że są one dużo bardziej interesujące, niż mogłoby się wydawać na początku.
Postać Renaty, zbudowana w sposób przewrotny, wydaje się być najciekawszą z galerii kobiet.
A.K.
PROBLEMY / MOŻLIWOŚCI INSCENIZACYJNE
Nudziarskie wnętrza oraz wejścia i wyjścia drzwiami z lewej lub drzwiami z prawej.
Pojawia się żywy pies, co jest interesujące.
M.J.
Z powodu form i konwenansów językowych i towarzyskich wymaga adaptacji lub wyraźnie historycznego podejścia.
Ciężko wszystko podciągnąć pod wyraźną tezę autorki: W stosunku do każdego człowieka stajemy się kim innym, jesteśmy kim innym. Drugi człowiek przez samą swoją jakość wyznacza nam naszą rolę. oraz […] człowiek określa człowieka […], cudzy charakter jest naszego charakteru jedyną miarą. - więc co zrobić z melodramatyczną awanturą miłosną?
U.K.
Istnieje ryzyko zbyt historycznego podejścia do tematu - wymaga adaptacji i uwspółcześnienia.
A.K.
UWAGI DODATKOWE
Brak uwag.
M.J.
Ciekawe jest zestawienie miejsca, gdzie nic się nie dzieje, życie toczy się powoli dzień za dniem, oraz ludzi, którzy również toną w tej atmosferze spokoju – z gwałtownymi wydarzeniami III aktu.
Trochę Czechowowskie w zamyśle.
W końcu spokój okazuje się duszący.
U.K.
Atmosfera duszna. Miłość sprowadzona do namiętności i pożądania, pokazana jako uczucie wyniszczające. Nie warto za nią podążać i jej szukać. To jedynie procesy chemiczne zachodzące w organizmie i utrzymujące się maksymalnie kilka lat.
A.K.
INFORMACJE PRAKTYCZNE
DATA POWSTANIA
1935 (na podstawie powieści Nałkowskiej Niedobra miłość)
WYDANIE
w: NałkowskaZofia, Utwory dramatyczne, Czytelnik, Warszawa, 1990, ISBN 83-07-02062-X
DOSTĘPNOŚĆ
w bibliotekach i księgarniach
PRAPREMIERA
1936, Teatr Narodowy w Warszawie, pod tytułem Niedobra miłość, reż, Ryszard Ordyński
INNE WAŻNE REALIZACJE
realizacja telewizyjna: 1999 - emisja 31.05.1999, Teatr Telewizji, Telewizja Polska Kraków, pod tytułem Niedobra miłość, reż. Andrzej Łapicki, pełna obsada: Renata - Dorota Landowska, Słuczański - Jerzy Trela, Agnieszka - Magdalena Cielecka, Blizbor - Jan Frycz, Mania - Urszula Grabowska, Justyn - Piotr Adamczyk, Julek - Leszek Zduń
CIEKAWOSTKI
Anegdota dotycząca tytułu prapremiery: […] w trzydziestych latach, kiedy Zofia Nałkowska przywiozła Szyfmanowi swoją nową sztukę „Renata Słuczańska”. Szyfman spojrzał na pierwszą stronę – Zofia Nałkowska, Renata Słuczańska - „za dużo nazwisk”, powiedział. „To będzie się nazywało »Niedobra miłość«”. I tak poszło. Andrzej Łapicki źródło: http://www.teatr-pismo.pl/archiwalna/index.php?sub=archiwum&f=pokaz&nr=771&pnr=41
Słonimski zaś pisał o prapremierze: Piękna powieść Nałkowskiej, pełna rozumnych kobiet i wnikliwych obserwacji, a nawet śmiała i odkrywcza. Jeżeli chodzi o bogactwo perspektyw psychologicznych, książka pełna rozważań trafnych i głębokich, nie wyszła szczęśliwie w przeróbce scenicznej. Postacie pozbawione opieki autorki musiały na scenie żyć własnym życiem. Antoni Słonimski, Gwałt na Melpomenie, Wydawnictwa Artystyczne i Filmowe, Warszawa, 1982, str. 308, ISBN 8322101651
Zmowa kobiet? Inscenizacje feministyczne w polskim teatrze dwudziestolecia międzywojennego - obszerny artykuł Diany Poskuty-Włodek na łamach czasopisma literaturoznawczego Przestrzenie teorii dotyczący m.in. realizacji Niedobrej miłości http://pressto.amu.edu.pl/index.php/pt/article/viewFile/3968/4016